Kowalewko – 26-27 wrzesień 2015 pożegnanie lata.

Kolejna wycieczka – tym razem, wraz z moją ekipą motocyklową udałem się do Kowalewka – gdzie dzięki uprzejmości przyjaciół kolegi Leo spędziłem w miłej atmosferze dwa dni.

Droga do – w deszczu (czy to już stanie się tradycją?), ale warto było. Na miejscu jak to w Kowalewku – zostaliśmy przyjęci po królewsku. Gospodyni przywitała nas pyszną gorącą zupą. Specjalnie dla nas została skonstruowana tzw. sławojka 🙂 która okazała się ekskluzywną ubikacją. Po otwarciu drzwi spodziewałem się deski z wyciętym okrągłym otworem (służącym wiadomo do czego 🙂  ) ale zaskoczenie było ogromne – w środku ładnie pachniało i znajdował się tam najprawdziwszy sedes ze spłuczką i bieżącą wodą !!! No i było też światło i umywalka – brawo dla konstruktora, czyli gospodarza Sergiusza !!!

Potem ognisko, które płonęło aż do naszego odjazdu – tj. dnia drugiego około godz. 14.  Ognisko – jak to ognisko – nie dało się przez nie poskakać, bo szerokie i wysokie kamienie, które je okalały, ale za to dało się przez nie przejść 🙂  Ot tak bardzo skrótowy opis – więcej będzie widać na filmie i zdjęciach, które wkrótce zamieszczę.

FILM – zapraszam do oglądania 🙂

Zdjęcia już są:

20150927_112951

Kliknij – przeniesiesz się do albumu

Mazury II – 4-6 wrzesień 2015

Ponownie odwiedziłem mazury.

Trzy dni, dwie noce i 750 km. w siodłach naszych ukochanych motocykli 🙂 W miłym towarzystwie motocyklistów.

Dzień pierwszy:

Otwock – Wiartel – gdzieżby indziej 🙂

Większą część drogi przebyliśmy w deszczu – zmoknięci w zasadzie i od zewnątrz i od wewnątrz – za przyczyną ubrań przeciwdeszczowych, które skutecznie zatrzymywały deszcz, ale nie pozwalały też swobodnie oddychać naszym ciałom, więc się deko spociliśmy 😦

Na polanę w Wiartlu dotarliśmy już w całkowitych ciemnościach, jednak teren, na którym miały stanąć nasze namioty dzielnie oświetlała Hanna (Honda Shadow) Leo, co zresztą boleśnie odczuł rano podczas próby uruchomienia silnika 🙂 Ale jak to mówią: Hanka, Hanki nigdy nie zostawi w potrzebie, więc moja Hanuś za pomocą przewodów rozruchowych przetoczyła troszkę nadwyżki swojego prądu do serca swojej koleżanki i nagle rozległo się radosne popierdywanie z wydechów pobudzonej do życia Hanny Leo.

I tak oto rozpoczęliśmy przygodę dnia drugiego 🙂

Dzień drugi:

Plan był taki: Wiartel – Mamerki – Mazurolandia – Leśniewo – Stara Różanka – Święta Lipka – Reszel – Wałpusz

Jednak z uwagi na uciekający czas musieliśmy deko okroić nasze plany.

Wiartel – jak, to Wiartel – czułem się jak w domu.

Mamerki – na pewno mniej gruzu niż w Wilczym Szańcu. Fajna wieża widokowa – polecam osobom mającym lęk wysokości (zwłaszcza, kiedy wieje silny wiatr) 🙂 Można wejść do ubota (co prawda murowanego, a nie metalowego, ale jest to jakaś atrakcja). Na terenie obiektu stoi rakieta V2 i latający (teoretycznie) spodek.

Mazurolandia – może następnym razem uda się odwiedzić.

Leśniewo – śluzy – potęga budowli (zwłaszcza śluza górna) robi wrażenie – stoi tam ładnych parę tysięcy ton betonu.

Stara Różanka – wiatrak – z braku czasu, tylko przejechaliśmy obok niego.

Święta Lipka – piękne sanktuarium – nie należy omijać tego miejsca podczas wycieczki.

Reszel – zamek – z braku czasu objechaliśmy tylko rynek.

Wałpusz – nocleg nr 2 – dzięki uprzejmości znajomego obozowisko rozbiliśmy na jego prywatnej działce, nad jeziorem.

Dzień trzeci:

Z Wałpusza prosto do domu – po drodze krótki przystanek na zmianę odzieży na jesienno wiosenną 🙂 rzekłbym troszkę się ochłodziło.

Ot i cała historia 🙂

 

FILM – zapraszam do oglądania

 

 

Image14

Kliknij na zdjęcie – przeniesiesz się do GALERII