Ponownie odwiedziłem mazury.
Trzy dni, dwie noce i 750 km. w siodłach naszych ukochanych motocykli 🙂 W miłym towarzystwie motocyklistów.
Dzień pierwszy:
Otwock – Wiartel – gdzieżby indziej 🙂
Większą część drogi przebyliśmy w deszczu – zmoknięci w zasadzie i od zewnątrz i od wewnątrz – za przyczyną ubrań przeciwdeszczowych, które skutecznie zatrzymywały deszcz, ale nie pozwalały też swobodnie oddychać naszym ciałom, więc się deko spociliśmy 😦
Na polanę w Wiartlu dotarliśmy już w całkowitych ciemnościach, jednak teren, na którym miały stanąć nasze namioty dzielnie oświetlała Hanna (Honda Shadow) Leo, co zresztą boleśnie odczuł rano podczas próby uruchomienia silnika 🙂 Ale jak to mówią: Hanka, Hanki nigdy nie zostawi w potrzebie, więc moja Hanuś za pomocą przewodów rozruchowych przetoczyła troszkę nadwyżki swojego prądu do serca swojej koleżanki i nagle rozległo się radosne popierdywanie z wydechów pobudzonej do życia Hanny Leo.
I tak oto rozpoczęliśmy przygodę dnia drugiego 🙂
Dzień drugi:
Plan był taki: Wiartel – Mamerki – Mazurolandia – Leśniewo – Stara Różanka – Święta Lipka – Reszel – Wałpusz
Jednak z uwagi na uciekający czas musieliśmy deko okroić nasze plany.
Wiartel – jak, to Wiartel – czułem się jak w domu.
Mamerki – na pewno mniej gruzu niż w Wilczym Szańcu. Fajna wieża widokowa – polecam osobom mającym lęk wysokości (zwłaszcza, kiedy wieje silny wiatr) 🙂 Można wejść do ubota (co prawda murowanego, a nie metalowego, ale jest to jakaś atrakcja). Na terenie obiektu stoi rakieta V2 i latający (teoretycznie) spodek.
Mazurolandia – może następnym razem uda się odwiedzić.
Leśniewo – śluzy – potęga budowli (zwłaszcza śluza górna) robi wrażenie – stoi tam ładnych parę tysięcy ton betonu.
Stara Różanka – wiatrak – z braku czasu, tylko przejechaliśmy obok niego.
Święta Lipka – piękne sanktuarium – nie należy omijać tego miejsca podczas wycieczki.
Reszel – zamek – z braku czasu objechaliśmy tylko rynek.
Wałpusz – nocleg nr 2 – dzięki uprzejmości znajomego obozowisko rozbiliśmy na jego prywatnej działce, nad jeziorem.
Dzień trzeci:
Z Wałpusza prosto do domu – po drodze krótki przystanek na zmianę odzieży na jesienno wiosenną 🙂 rzekłbym troszkę się ochłodziło.
Ot i cała historia 🙂
FILM – zapraszam do oglądania

Kliknij na zdjęcie – przeniesiesz się do GALERII